środa, 11 marca 2015

Rozdział 14

Music


DORIAN POV'S

   Przysiadłem się do Grace i spojrzałem na telewizor, podając dziewczynie herbatę.Rzuciła mi krótki uśmiech i odwróciła się w moją stronę.
-Czemu do niego poszedłeś?-zapytała upijając łyk ciepłego napoju.Była naprawdę dociekliwa.Przez ostatnie dni zdążyłem ją dobrze poznać i to była jedna z jej lepszych cech charakteru. Walczyła o swoje.Gdy musiała.
-Ponieważ to człowiek, który nie ma skrupułów.Nikt Cię nie będzie wykorzystywać.-rzuciłem.
Grace z lekka się zmieszała i nerwowo strzepała ze spodni niewidzialny pyłek.
-Mogę Cię o coś zapytać Dorianie?-pokiwałem głową cały czas oglądając film.
-Ile osób zabiłeś?Jak zabijałeś?-zaskoczyła mnie.Nigdy nie rozmawiałem z nikim, nawet z Simonem na temat tego jak i kogo pozbawiam życia.
  Teraz film i dźwięki dochodzące z telewizora przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
Uniosłem lekko brew i wykrzywiłem usta w ironicznym i przebiegłym uśmiechu.Oczy Grace zdradzały to, że mimo tego jak bardzo nie chce pokazać swego strachu, boi się.Jej zielone oczy zdradzały wszystko co czuła.
Podniosłem się z sofy, a Grace nawet nie mrugnęła i z ostrożnością śledziła moje wszystkie ruchy. Wszedłem do kuchni i z szafki w której trzymała szczućce i przyrządy do gotowania, wyciągnąłem największy i bardzo ostry nóż.
Wróciłem z powrotem do salonu, a dziewczyna jakby zaklęta,nawet nie drgnęła.Podszedłem do niej wolno i odstawiłem już prawie pusty kubek po spożytym napoju.
  Patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i otwartą buzią, ale nie zamierzała uciekać.Obserwowała mnie z nieukrywaną fascynacją.
Przysunąłem się do niej tak, że nasze uda się dotykały.Wyciągnąłem rękę w, której trzymałem ostre narzędzie i uniosłem je na wysokość naszych oczu.Mimowolnie rzuciła na nie spojrzenie.
-Otóż ma chérie, tym oto sprzętem zabiłem około 30 osób.-wymówiłem te słowa wolno tak by zrozumiała to co powiedziałem.Uniosła tylko wyczekująco brew i czekała abym kontynuował.
-Jak?-uśmiechnąłem się zawadiacko. Przybliżyłem nóż do jej twarzy i przycisnąłem grzbiet noża to jej ust.Mocno i zdecydowanie, ale nie tak by ostre zakończenie przedmiotu przebiło delikatną skórę.Zjechałem trochę niżej, na podbródek, a Grace odruchowo uniosła głowę wyżej, tak, że nóż podążył ma jej krtań.Czułem jak przełknęła ślinę i zanim zdążyłem przesunąć niezaostrzaną 
część noża jeszcze niżej, spojrzałem na jej twarz.Wyglądała jak bogini.Oczy jej błyszczały, a włosy wiły się na każdą stronę.Na policzki wypełzł delikatny róż, a rozchylone usta, aż zachęcały do całowania swoim widokiem.Ponownie popatrzyłem na trzymany w dłonie nóż i pozwoliłem sobie zjechać srebrnym narzędziem między jej piersi.Odchyliłem granatową koszulkę i znowu rzuciłem spojrzenie na twarz dziewczyny.Oddychała głęboko patrząc na mnie z wyczekiwaniem.Nie mogłem się już dłużej opierać, nóż powędrował za kanapę ,a ja naparłem na nią całą swoją siłą, całując ją brutalnie.Powoli nadążyła, a nasz pocałunek zmienił się w coś bardziej namiętnego i prywatnego.Moje dłonie powędrowały pod granatową koszulkę w górę jej pleców.Jednym płynnym ruchem, ściągnąłem z niej uporczywy materiał i spojrzałem z uwielbieniem na jej pełne piersi okryte zaledwie skromnym, bawełnianym materiałem.Teraz to     Grace przejęła inicjatywę.Usiadła na mnie okrakiem i wplatając palce w moje włosy, delikatnie za nie pociągała co bardziej mnie podniecało.
-Nie-e..-wyszeptała i położyła twarz w zagłębieniu na mojej szyi.
-Pójdę już do siebie.-zawstydzona, zeszła z moich kolan, ubrała szybko koszulkę na lewą stronę i udała się do swojego pokoju na końcu korytarza.
-Te kobiety...-mruknąłem niezadowolony.Nie lubiłem zaczynać, a później nie kończyć tego co rozpocząłem.Ale już nie długo,moja słodka Grace.Ma chérie.
~*~

  Ze snu wybudził mnie dźwięk telefonu Grace.
-Grace!Telefon!-krzyknąłem, ale gdy nie usłyszałem odpowiedzi a telefon nadal dzwonił postanowiłem wstać i sam go odebrać.Na stoliku w kuchni leżała kartka i napisane na niej to,że dziewczyna wybiera się do sklepu.Na wyświetlaczu pojawił się numer,a pod nim "Gwendolyn", jak pamiętałem jej siostra.
-Tak, słucham?-powiedziałem i uniosłem brwi, gdy moich uszu dobiegł piskliwy głos blondynki.
-Oh, Dorian tak?Co u Ciebie?-zapytała przesłodzonym głosem i cmoknęła do słuchawki.
-W porządku.Po co dzwonisz?
-Christian chciał rozmawiać z Grace, ale jeśli jej nie ma...-przerwałem jej szybko.
-Daj mi go do telefonu, proszę.
-Okej, a może miałbyś ochotę wybrać się do tej sławnej restauracji,którą otworzyli niedawno w Londynie na Oxfordzie?
-Pogadamy później.Możesz dać telefon Christianowi?
-Cześć tato!-w słuchawce rozległ się radosny głos malca.Zacisnąłem usta w wąską kreskę nie wiedząc co powiedzieć.Nie zawsze coś takiego mi się zdarzało.
-Cześć... synu.-wyjąkałem to słowo, starałem się być jednak opanowany i nie zdradzać tego jak ciężko mi jest z tą sytuacją.Mi, Dorianowi Gray'owi.
-Gdzie mama?Chciałem złożyć jej życzenia.-powiedział podekscytowany.
-Jest na zakupach, jakie życzenia?
-Ma dzisiaj urodziny!Proszę, przekaż jej, że ją bardzo kocham i, że mimo tego,że fajnie mi tutaj chciałbym się już z nią zobaczyć!Nawet mam dla niej mały prezent!Ale nic jej nie mów...Ciii tato.-ostatnie zdanie wymówił z taką ostrożnością, jakby Grace rzeczywiście miała stać nad nim lub nade mną i podsłuchiwać naszą rozmowę.
-Oczywiście, postaram się żeby ten dzień był dla niej wyjątkowy.My też za tobą tęsknimy.
-Będę już leciał.Kolega z domu obok przyszedł z mamą i zabierają mnie na basen.Kocham Cię!-zawołał, a ja musiałem się złapać blatu, aby nie upaść z tego szybkiego natłoku uczuć.Nie mogłem ukryć wyrzutu sumienia, który mówił o tym, jak tłumaczyłem Grace, że Christian to tylko głupie dziecko.Jak mogłem tak pomyśleć.Ten chłopczyk był cudem i nawet we mnie potrafił wydobyć nawet uczucia, których nie posiadałem.
-Doriaaaanie!No i co z naszym...-wcisnąłem szybko guzik na którym widniała czerwona słuchawka i odłożyłem telefon Grace tam gdzie wcześniej go zostawiła.
-Co za upierdliwa kobieta.-powiedziałem sam do siebie i wyciągnąłem swoją komórkę.Wybrałem numer Simona.Po dwóch sygnałach rozległ się jego zaspany głos.
-Cześć Simonie.Mam do ciebie pewną prośbę.-zacząłem.Mężczyzna ziewnął a ja spojrzałem na zegar wiszący na kuchennej ścianie.Dochodziła dopiero 9.00. 
-Tak stary słucham Cię. mruknął stękając.
-Możesz mi pożyczyć kluczę do tego domku nad morzem? Dokładnie w Canvey Island.
-Tak, jasne.Na kiedy Ci potrzebne?
-Przyjadę po nie przed południem.Bądź w domu.-poinformowałem i po krótkim pożegnaniu, rozłączyłem się.









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kurczę!Jak nas długo nie było!Wybaczcie nam trochę.Ja miałam teraz trudny okres, nie miałyśmy też za bardzo weny.Ale teraz jest dobrze.Więc zachęcam do czytania a nawo rozdział już wkrótce.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

#DORIANZASKAKUJE


6 komentarzy:

  1. Rozdział! Rozdział! Rozdział! Nawet nie wiecie jak długo na niego czekałam! Nareszcie :D CEMU? CZEMU? CZEMU Grace uciekła Dorianowi do pokoju? Smutam :'( Aww <3 Christian jest taki słodki :P Coś czuję że ten chłopczyk zmieni naszego Doriana. Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, bardzo mi się spodobał Twój blog. Przeczytałam jednym tchem wszystkie rozdziały. Naprawdę mnie zainteresowały, więc mam nadzieję, iż wytrwale będziesz piać dalej. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękujemy!Obyś została z nami jak najdłużej <3

      Usuń
  3. Kiedy tylko przeczytałam rozdział zaczęłam piszczeć z nadmiaru emocji. Dłuuuuuugo czekałam, na kolejny rozdział i oto jest! Czekam z niecierpliwością na kolejny. Życzę Ci, aby wena przyszła jak najszybciej i trwała dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział już za chwilę ;3 Dziękujemy za tak miłe słowa :)

      Usuń